Mąż zabrał kartę do aparatu, więc nie ma jak uwieczniac.
A dzieje sie wieczorami. Właściwie to na biurku mam dosłowny misz masz twórczy :) Biżuteria, filc, wełna, decoupage, szydełko. maszyna do szycia. Wszystko po trochu idzie do przodu.
Jak tylko odzyskam kartę, to sie pochwalę.
środa, 24 listopada 2010
piątek, 12 listopada 2010
Mitenki
Zrobione juz ze dwa tygodnie temu. Do kurteczki z rekawami 3/4. I szalik by juz był, gdyby nie zabrakło mi metra włóczki. Mam nadzieję, że znajde jeszcze identyczną wełenkę.
Ażurek z słupkami. Na wierzchu dnłoni kwiatki z koralikami(na zdjęciu nie widać dobrze).
czwartek, 11 listopada 2010
Biżuterii ciąg dalszy
Oprócz niebieskiego kompletu powstały jeszcze kolczyki:
Oraz bransoletka. Ta, co prawda, do poprawki. Muszę tylko kupić grubszy drucik:
wtorek, 9 listopada 2010
I namówiła... :)
Za namową koleżanki tworzącej ozdobne cudeńka, postanowiłam również pobawić się w arteterapię. A ponieważ to miało być tylko dla zabawy, półprodukty były tanie i w małej ilości.
Okazało się jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chciałoby się zrobic jeszcze to i owo, ale nie ma z czego. Więc powstał ten komplet. Daleko mu do ujmujących pięknem i pietyzmem wykonania ozdób osób, które parają się tym od długiego czasu. Ale to nic. Nie kazdy może nosić cuda. Ja będę oryginalna ;)
Bransoletka:
Naszyjnik:
Okazało się jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chciałoby się zrobic jeszcze to i owo, ale nie ma z czego. Więc powstał ten komplet. Daleko mu do ujmujących pięknem i pietyzmem wykonania ozdób osób, które parają się tym od długiego czasu. Ale to nic. Nie kazdy może nosić cuda. Ja będę oryginalna ;)
Bransoletka:
Naszyjnik:
Pierwsze koty za płoty
Owoc kilku nieprzespanych nocy. Choć ostatecznie krzywo wszyty panel, za co do dziś pluje sobie w brodę. a wystarczyło położyć pracę na podłodze,a nie na wąskim biurku...
Ale i tak będe miała do niego sentyment. Bo nasz pierwszy samodzielny, bo świetnie sie nosi, bo zrobiony pod wymiar mojej chudzinki.
Mój pierwszy Mei Tai
Ale i tak będe miała do niego sentyment. Bo nasz pierwszy samodzielny, bo świetnie sie nosi, bo zrobiony pod wymiar mojej chudzinki.
Mój pierwszy Mei Tai
poniedziałek, 8 listopada 2010
Po przerwie
Tydzień wyrwany z zyciorysu, czyli choróbsko. Potem wytężone działania w pracy. Listopad przywitałam tygodniowym pobytem u rodziców (szczęśliwi, żyją sobie spokojnie bez uzależnień, jakimi są m.in. internet, robótki i inne pochłaniacze czasu i uwagi).
Dlatego też dopiero teraz moge sie pochwalić kolejnymi dokonaniami.
Nadal wszystkie odbiegają od wymarzonego ideału, ale serce cieszą. Bo są moje. Bo są z sercem zrobione. Bo dłubanie przy nich sprawiło mi radochę.
Debiut maskotkowy: Pani Mysza. Na razie jest singielką, ale może niedługo spotka na swojej drodze jakiegoś przystojnego mężczyznę? A że panienka otwarta jest na różne znajomości, to pewnie i wyjdziemy poza granice gatunku.
Dlatego też dopiero teraz moge sie pochwalić kolejnymi dokonaniami.
Nadal wszystkie odbiegają od wymarzonego ideału, ale serce cieszą. Bo są moje. Bo są z sercem zrobione. Bo dłubanie przy nich sprawiło mi radochę.
Debiut maskotkowy: Pani Mysza. Na razie jest singielką, ale może niedługo spotka na swojej drodze jakiegoś przystojnego mężczyznę? A że panienka otwarta jest na różne znajomości, to pewnie i wyjdziemy poza granice gatunku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)