wtorek, 9 listopada 2010

I namówiła... :)

Za namową koleżanki tworzącej ozdobne cudeńka, postanowiłam również pobawić się w arteterapię. A ponieważ to miało być tylko dla zabawy, półprodukty były tanie i w małej ilości.
Okazało się jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chciałoby się zrobic jeszcze to i owo, ale nie ma z czego. Więc powstał ten komplet. Daleko mu do ujmujących pięknem i pietyzmem wykonania ozdób osób, które parają się tym od długiego czasu. Ale to nic. Nie kazdy może nosić cuda. Ja będę oryginalna ;)


Bransoletka:


Naszyjnik:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz