niedziela, 17 października 2010

Kamizelki

Po czapeczkach przyszedł czas na wiekszy format. Jednak nadal wszystko było robione z myślą o córce. Ostatecznie powstała kamizelka-bezrękawnik z golfem:

I fioletowa kamizelka zakładana kopertowo:



sobota, 16 października 2010

Candy Ksenii

Natknęłam się na candy organizowane przez kobiete o wyjątkowo zdolnych łapkach. chętnych na Jej wisiory jest od groma, więc szanse niemal jak w totolotku, ale co tam. Nie zaszkodzi zaryzykować ;)
Jakby jeszcze ktos byl chętny, to proszę zajrzeć tutaj

Test maszyny

Szyjąc pieluszki na maszynie pożyczonej od sąsiadki, stwierdziłam, że taki sprzet bardzo by sie w domu przydał. na szczęście mąż był tego samego zdania. Powiem więcej, sam postanowił mi takowy sprzęt sprawić. Miałam sobie tylko wybrać model.
Tym sposobem na drugą rocznicę ślubu otrzymałam jakże romantyczny prezent :)
Niestety, mając mozliwośc działać jedynie wtedy, gdy mój Aniołek śpi, czas mam ograniczony. Tym bardziej, że mąz kupując maszyne nie przewidział, że monotonny stukot nie pomoze mu w zaśnięciu ;)

Na pierwszy ogień poszła kiecka z lumpka. Jakaś taka łysa do nas przywędrowała, więc postanowiłam jej nadac troszke dziecięcego tonu.

Przód:


Tył:

Jesienne komplety

Po lecie przychodzi jesień, więc trzeba było się rozejrzeć za cieplejszą włóczką. Takim sposobem powstały dwa komplety: zielony na złota jesień i niebieski na brzydkie dni. Na razie tylko czapki i szaliki, bo dla początkującej szydlarki rękawiczki to wyższa szkoła jazdy :)


czwartek, 14 października 2010

Ciąg dalszy przeszłości

Choróbsko i mnie w końcu dosięgło swoimi łapami, więc odleżałam swoje z dala od laptopa.
W związku z tym dopiero dziś kolejne cudaki, które wyszły spod moich łapek jeszcze przed wakacjami.

W międzyczasie pieluszkoszycia zapoznałam  się z wiedzą tajemną na temat plątania nitki.
Niestety, ani moja mama, ani mama męża drutami/szydełkiem bawic się nidgy nie chciały, a nasze babcie już nie te lata, oczy i ręce mają. Więc przeszukałam strony internetowe, zakupiłam kordonki i tak oto powstały nakrycia głowy dla mojej Rozrabiaki:

Kordonkowy kapelutek na wiosenne spacerki


Letnia chustka na słoneczne lato(troche sie daszek wywinął od zabaw łapkami małego Stwora :) )





piątek, 8 października 2010

pierwsze pieluszki

Pierwsze powstały tuż przed wakacjami i powstawały kolejne. Chwilowo jesteśmy zadowoleni z ilości obecnego stosiku, więc stopujemy z szyciem kolejnych.
Formowanki:




Szyte z frotki bawełnianej (z ręczników, bo nie chciałam jeszcze inwestować w droższe frotki bambusowe) i mikrofibry. Szyte podobnie do pieluszek AIO, tylko bez warstwy PUL. Łącznie 4 warstw frotki i 4 warstwy mikrofibry + 3 warstwy w dopinanej do języka wkładce. Język przyspieszający schnięcie. Zapinane na rzepy. Wnętrze pieluszki dotykające do skóry wykonane z polarku, dla uczucia suchości.

Otulacze polarowe:





Wszystkie wykonane z gęsto tkanego polaru. Dwa pierwsze zapinane na rzepu, dwa kolejne zapinane na napki. Ostatnia fotka niewyraźna, bo modelka była naprawdę "active" ;)

Otulacz wełniany:


Uszyty z wełny w kolorze fuksji, zapinany na rzepy.

Witam :)

  No proszę. Wychodzi na to, że odkryłam w sobie skłonności ekshibicjonistyczne.
Bo jak inaczej wytłumaczyć uzewnętrznianie swoich emocji w eterze? I to w czasie, gdy juz dawno powinnam spać, mając mozliwość w końcu sie wyspać?

   Jestem młodą mamą, mamą pracującą. I mamą cudownej rocznej córci. Dlatego tez jedyną możliwą porą na sprawianie sobie wielkiej frajdy, czyli na tworzenie kolejnych "krzywulców" to właśnie ciemna noc.

   Zaczęło się od pożyczki maszyny do szycia od sąsiadki. I tak powstały pierwsze pielutki wielorazowe i otulacze polarowe.Okazało się to łatwiejsze niz sądziłam. I spodobało mi się do tego stopnia, że dostałam od męża na urodziny swoją własną maszynę. Dzięki temu tez zaczęło powoli powstawac nasze pierwsze własne nosidło Mei Tai. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się je skończyć.
   Potem w ruch poszło szydełko. Początki były kosmiczne, bo przeciez po co zbyt intensywnie wnikac w konkretny wzór i sugestie, skoro można zrobić po swojemu? Stąd też nazwa moich tworów: "krzywulce".
Co prawda, kolejne twory już krzywe nie są. Mimo, że nadal wzory odnalezione w różnych źródłach sa modyfikowane według własnego widzi-mi-się. Spod kolejnych szydełek powstawały kapelutki, czapki, kamizelki i tuniki dla mojego Anioła. Od dwóch dni tworzę wreszcie cos dla siebie.

   Mam jeszcze w głowie kilka pomysłów na nowe twory z innych dziedzin, ale niestety, nawet najdłuższe noce są zbyt krótkie na dostatecznie długie działanie, więc wszystko sie toczy w leniwym, sennym tempie.

   Nigdy nie sądziłam, że macierzyństwo da mi tyle sił, wytrwałości i weny do tworzenia. Teraz wiem, że bycie mamą dodaje skrzydeł. I czy  skoro jestem mamą Anioła, to sama też jestem aniołem? :)