poniedziałek, 28 lutego 2011

motywacja odnaleziona :)

Podczas wyjazdu do rodzicw zaczęłam kilka rzeczy i jakoś skończyć ich nie mogłam. Zajęłam sie właściwie milionem różnych rzeczy, żadnej nie dając dojść do finału.
Jednak dzięki pogawędkom forumowym z podobnymi świruskami "hendmejdu" zabrałam się ostro do pracy.
Czas wreszcie pokończyć wszystkie zaczęte dzieła, by móc zacząć kolejne. A pomysłów mam milion na minutę.
Udało sie skończyć galotki-otulacz na pieluszki wielorazowe dla oczekiwanego przez koleżankę bąbelka, za moment skończe bolerko(miało być dla mnie, ale chyba pójdzie na prezent dla mamy na urodziny). W kolejce czekają jeszcze 2 sweterki i komin. Co prawda, licze na szybkie nadejście wiosny, ale aura za oknem mówi mi, że ciepłe rzeczy jeszcze się przydadzą.

Wracam zatem do dalszej dłubaniny :)

niedziela, 6 lutego 2011

Komplet zimowy

Słońce wyszło zza chmur, więc można było zdjęcie zrobić w pełnych kolorkach.

Chusta i kaszkiet zrobione na szydełku nr 5 z trawiastozielonej Alpiny (20% wełny i 80% akrylu) oraz ciemnofioletowej Puchatki (akryl).

Zielona strona chusty

Strona fioletowa

sobota, 5 lutego 2011

Po feriach

I po feriach... A tak było miło, spokojnie. Tydzień wolnego spędzony u rodziców spożytkowałam dość twórczo. Nadrobiłam zaległości w bolerku dla mnie(niestety, zabrakło pół motka, więc naal niedokończone zostanie), dokończyłam komplet zimowy do płaszcza(tylko nada brak dobrego światła, by obfotografować), zaczęłam sweterek na szydełku dla córci.
I największy sukces: nauczyłam się robić na drutach :) Dumna jestem z siebie niesamowicie, bo przez kilka pierwszych prób, az sama sie z siebie śmiałam, jak mi druty z rąk leciały. Jednak koleżanka mnie podratowała i pokazała na spokojnie co robię nie tak(jednak fotki nie pokazują wszystkiego). I dlatego juz zaczęłam getry dla Córki.
Mam nadzieję, że w weekend uda mis ę coś skończyć, to się pochwalę.