wtorek, 29 marca 2011

Filcowana broszka

Kursik był szybki, więc sporo trzeba było podłubac jeszcze w domu. Z wyniesionego z zajęć płaskiego kwiatka uformowałam w domu wielka niezapominajkę. Dodałam listek, przyszyłam koraliki i agrafkę i oto zamieszkała na mojej kurtce nowa lokatorka. w komplecie z szydełkowymi długimi mitenkami wygląda sympatycznie.



niedziela, 27 marca 2011

Filcująco :)

Byłam dziś na króciutkim kursie filcowania, zorganizowanym przez koleżankę z pracy. W planie były kwiaty na mokro, korale i na sucho sfilcowanie czegoś w foremce. Niestety, 2-3 godziny to za mało na porządne "skundlenie" materiału, awięc twory jeszcze dość miękkie, ale to da się dokończyć.
Atmosfera była bardzo sympatyczna. Az miło popatrzeć, że mamy kreatywne społeczeństwo. Oczywiście królowała płeć żeńska, rodzynka miałyśmy tylko jednego - 7-letniego chłopca. Dzieciaczków było troje,pięknie pracowali, ale na końcu wydał sie sekret ich sumiennyj pracy : "ciociu, a ile za to możemy zarobić?" :) Rośnie nam nowe pokolenie ;)

Chętnie pofilcowałabym intensywniej, ale obiecałam sobie, że najpierw muszę pokończyć wszystkie zaczęte szydełkowce/drutowce. Pierwsze w kolejce stoją zabawki czekające na wypełnienie i pozakańczanie. Potem kolejny sweterek dla Nadii, poprzedni niedokończony z razcji zagubionego szydełka. Miałąm też skończyć komin, ale i tak juz na niego będzie za ciepło. Za to zamarzyła mi się czapencja-kapelutek dla małej na wiosnę.
Przy maszynie leżą wykrojone pieluszki, skrojona torebka i przygotowane materiały do pokombinowania kolejnej zabawki. Ten ostatni pomysł najbardziej mi sie podoba. Tylko czasu na maszynę ostatnio nie mam. Córa coraz krócej w dzień śpi, a wieczorem juz padam.
Zdecydowanie czekam na słoneczną wiosenkę. Piękna pogoda definitywnie dodaje mi energii. I motywacji.

wtorek, 22 marca 2011

Wiosna, gdzie żeś Ty?

Pierwszy dzień wiosny. Teoretycznie. Bo za oknem wiatr jeszcze mroźny. Zima w tym roku uparcie trzyma, ale dzięki temu mogę powiedzieć, że się jednak wyrobiłam :)
Zaczęte w październiku, skończone w marcu. Miało być na zimę, ale będzie na zimną wiosnę.
Szydełkowe bolerko, dziergane z fioletowo-granatowej Himalayi Padisah (wełna z akrylem). Mimo, że krótkie w stanie, rękaw 3/4 ( 1/2 ? )i szeroki, to grzeje tak, jak było w zamyśle. Krój w kształcie litery T, bez osobno wrabianych rękawów, zapinany na dwa guziki, ale chyba dokupię i trzeci.



Wreszcie z czystym sumieniem mogę zabrać sie za sokańczanie kolejnych rzeczy. A nazbierało sie ich trochę...

sobota, 19 marca 2011

A pogoda swoje...

Niestety, pogoda najpierw zachwyciła, więc więcej mnie w domu nie było, jak byłam, a potem wróciła zima, a właściwie jesień.
Przez silne wiatry za oknem przelatują mi gałęzie zamiast ptaszków. Zimno, mokro i baaardzo sennie. Do tego córcia próbuje mi udowodnić, że mozna miec sporo energii do zabawy juz od 6.00. Niestety, jeszcze mnie nie przekonała, ale nadal usilnie się stara.
Wynikiem tego wszystkiego jest zastój twórczy. Kawy nie piję, więc jedyną możliwością, by przetwrać długi dzień jest wspólna drzemka z córką w południe. Liczę jednak na to, że to ostatnie podrygi zimy i zapał do pracy wróci.

Choć tez nie jest tak, że nic nie robię. Dziubię sporo, ale wszystko zaczynam, robie do połowy i ... zaczynam nową rzecz. W kolejce do ukończenia czekają: bolerko (brak tylko guziczków), sweterek dla córeczki(mała posiała mi szydełko i musze dokupic odpowiedni rozmiar , bo ciut mniejszym wyszła mi spora róznica, więc i naprułam się tez trochę), sweterek dla malej kolejny(jest juz 1/3, mam nadzieję, że szybko go skończę), komin (połowa została). Do tego na wykończenie, ozdobienie i wypchanie czeka zestaw zabawek, kolejne zabawki czekają na zszycie(już wykrojone), w kolejce do maszyny tupta tez torba.

Niestety, jestem pewa, że niektóre rzeczy jeszcze długo poczekaja, bo za tydzien wybieram się na kurs filcowania, więc pewnie kolejne tygodnie poświęcę dłubaniu w czesance :)

Nie pozostaje mi nic innego, jak odejśc od komputera i zasiąść do drutów i szydełka :)