czwartek, 27 lutego 2014

Life is short

Kartka urodzinowa dla Dziewczyny, która jest zawsze uśmiechnięta, pozytywna ;) i ma niesprawiedliwie cudnie długie nogi :) Czyli mojej podopiecznej tancerki :)





   Tilda kolorowana promarkerami.Wreszcie dorobiłam się kilkunastu odcieni, więc teraz bawię sie z córką w kolorowanki - ona swoje obrazki męczy swoimi zabawkami, ja swoje swoimi ;) Wrażenia? Trudniej niż akwarelami, to na pewno. Pisak jest grubszy niż końcówka mojego wodnego pedzelka do akwareli, jeden marker rusuje grubszą linię, drugi cieńszą, przez co nigdy nie wiadomo, czy rysując blisko konturu nie wyjadę poza niego. Cieniowanie to jak na razie dopiero próby, z racji zbyt małego, jak się okazuje, wachlarza kolorów. W akwareli wystaczyła jedna kredka do pokolorowania całego stroju, natężenie dozowało się za pomocą wody i kolejnej warstwy koloru. W markerach trzeba jednak mieć osobne odcienie. Mimo tych minusów markery maja jednak żywsze, naturalniejsze barwy, nie zamazują czarnego tuszu, jak to się dzieje przy gęstszej dozie akwareli. No i zawsze nowe cieszy bardziej, więc na razie kedki odstawiam, ale nie rozstaję się z nimi na stałe ;) 


sobota, 22 lutego 2014

Delikatnie

Witam.

    Problemy z internetem nie pozwoliły mi wczoraj opublikowac Scrap Shopowej inspiracji.
Tym razem zrobiłam LO, drugi w mojej przygodzie z papierami :)  I po raz drugi w roli głównej moja Córcia. Wdzięczny z niej obiekt do tego typu prac :)
   Scrap wykonany na bazie szarego Pastela z UHK, z dodatkiem szarości z Usłanych Różami II Galerii Papieru. W ruch poszedł dziurkacz brzegowy, wykrojniki JOY i Marianne (wszystkie te rzeczy dostępne w sklepie Scrap Shop.

Dodatkowo pobawiłam się gesso nałożonym przez maskę Viva Decor, dzieki tej masce uzyskałam też opalizujące wzory z srebrnej farby w sprayu (tu pozdrowienia dla Pani ze sklepu plastycznego Gwasz z Białej Podlaskiej, która mnie miło zaskoczyła znajomością mojego bloga :) ). Farba dąła świetny efekt - wzory wiudać tylko pod światło, patrząc z góry scrap jest gładki. Perełki wykonane Glass Effectem z Vivy.
 Do tego (po mojemu :) ) kwiaty - papierowe, matreriałowe, z gesso, piórka, półperełki z pasmanterii.
Koperkowa tekturka z Scrap Shopu.











czwartek, 20 lutego 2014

Szaro nie oznacza buro :)

Witam.

    Kolczyki, które dziś pokazuję powstały już jakis czas temu, ale dopero przyszedł czas na ich publikację. Miałam gotową przesyłke z dwiem aparami kolczyków, niestety paczuszka powaznie ucierpliała podczas remontu, zatem trzeba było uszyć nowe.
Druga para skończona w weekend, miała poleciec w świat w poniedziałek, jednak wiosenny atak wirusów zastopowął moje kontakty z pocztą. W niedzielny wieczór zaczął się kaszel u córci, w poniedziałek wysoka gorączka, we wtorek doszły inne objawy cudnej choroby i jednak skończyłyśmy na antybiotyku. Oczywiście chora córcia oznacza wiszące 15 kilo u nogi ;) zatem oprócz godzin zabawy i śmiechu dostałam od Nadki wirusa. Wolałabym laurkę, ale cóż, prezentów się nie wyrzuca, prwda? Zatem teraz obie siedzimy w wyrku, obłożone chusteczkami i szalenie kreatywnie oglądamy bajki.
Ja co prawda wieczorami dłubię, ale tempo pracy jednak spadło. Ale liczę, że do poniedziałku już nam minie względnie chorowanie, bo szkoda słońca za oknem, by siedzieć w domu.

Wracając do tematu sutaszu:
Czarne i grafitowe taśmy oplatające macicę perłową, do tego toho i kryształki. Całość podbita skórą i zawieszona na czarnych biglach.






sobota, 15 lutego 2014

Na przekór

Witajcie.
     Święto Zakochanych dobiega juz powoli końca. Jeszcze ostatnie kolacje przy świecach, romantyczne wieczory...
   A u mnie na przekór. Bez szału serduszek i wymuszonych okolicznością randek. Ot, kolejny zwykły, szary dzień. I ulubiona przekąska przywieziona przez męża do pracy, gdy odbierał naszą córcię z moich zajęć.
To właśnie ten szczegół w zwykłym  toku codzienności, płynący z serca, a nie z kalendarza, oznacza dla mnie prawdziwą miłość.

   Dlatego też dzisiejsza kartka jest nieco inna. Prosta, bez przepychu ozdób. I tylko kilka drobnych czerwonych akcentów wyłamujących się z szarości. Tak jak drobne gesty kochających nas osób, które najbardziej są nam potrzebne właśnie w zwyczajnym dniu.
  Kartka od początku wymyślona i wykonana dla Mojego Męża. pozszywana - raz ściegiem prostym, raz pogmatwanym zygzakiem, z przyszytymi równo łatkami - codziennymi rutynowymi zadaniami. A pomiędzy nimi przekrzywiony ciepły element. Ta nasza pokrzywiona, wyłamująca się z wszelkich konwenansów zwariowana miłość.






P.S. Kartka wykonana z materiałów ze sklepu Scrap Shop



wtorek, 11 lutego 2014

Craft Wawa - relacja

Witajcie.
   Jak obiecałam, zdaję relację z weekendowego zlotu Craft Wawa, na który udało mi sie dojechać, mimo kilku przeciwności losu (uwielbiam taką nijaką pogodę i choróbska u wszystkich dookoła :/ ).
   Był to mój drugi zlot, ale po wspomnieniach rzeszowskiego spotkania ubiegłej jesieni, nie mogłam sobie odmówić warszawskiej przyjemności :)  Tym razem postawiłam na rzeczy, których do tej pory nie używałam, formy, których nie tworzyłam. I... zakochałam się :) 

   Naukę zaczęłam od warsztatów LO u Wiosanki, czyli przesympatycznej Ani Wiśniewskiej.  Było mediowo, chlapiąco-psikająco i maskowo, a wszystko to na dużym formacie - czyli to, czego do tej pory nie tykałam. Polecam wszystkim warsztaty u Ani, świetna atmosfera, złote rady Prowadzącej, multum dobrodziejstw do wykorzystania i popróbowania. 
   Na moim LO nie mógł się pojawić oczywiście nikt inny, jak Nadinek. I to na moim ulubionym zdjęciu.  Choć zawsze jestem sceptyczna do swoich pierwszych prób, ta praca naprawdę mi sie podoba, ale być może oceniam ją nieco emocjonalnie  ;) Zawsze strasznie mi się podobały wszelkie scrapy, piękne layouty, ale nie miałam pojęcia, jak się za nie zabrać. Tym bardziej polecam warsztaty u Wiosanki, bo po  3 godzinach wyszłam bogatsza o sporą wiedzę i zarażona miłością do tej formy pracy :) 

Kilka zdjęć zapożyczonych od Pauliny Wośko oraz samej Wiosanki:


Oczywiście, nie mogłam nie wykorzystać fioletu na moim scrapie ;) 





Kilka zbliżeń na mój pierwszy LO:




   Kolejne zajęcia to pokaz make&take u Pauliny Pareckiej - Wiśni. Tu nauczyłam sie wykonywać kwiaty, jakimi zachwycałam się na kartkach Pauli. No i - co jeszcze milsze, poznałam osobiście moją współprojektantkę Scrap Shopu. Dodatkowo, przekonałam sie, że papiery Mała Czarna Studia 75 są piękne i nie aż tak ciemne, jak mi się wydawało na zdjęciach. Oczywiście, za tym przekonaniem posżły również zakupy...

    Przy okazji na tym pokazie poznałam Ines, z która miałyśmy już kilkukrotny kontakt na bazarku fb. Jej córcia - Iga - rośnie na świetną, rezolutna scraperkę :D 

    Podczas godziny na zakupy upewniłam się, że jestem strasznie niesłowna. Obiecałam sobie jeszcze w pociągu, że nie kupię żadnego papieru, bo mam ich sporo. Wybiorę tylko to, co mi naprawdę niezbędnie potrzebne. I stwierdzam, że chyba powinnam się na siebie obrazić za takie kłamstwo. Dobrze, że nie wizęłam ze sobą wszystkich pieniędzy, jakie poprzednio zamierzałam, bo wróciłam do domu tylko z dwoma wykrojnikami, kilkoma pęczkami kwiatów, perełkami, zawieszkami, ćwiekami, kilkoma kompletami papierów, guzikami. A polowałam tylko na turkusową mgiełkę, której już nie było ;) 

     Gdy już się upewniłam, że wydałam ostatnie grosze na kolejne przydaśki, podreptałam na trzecie warsztaty.
    Mediowe Love u Cynki - Ewy Mrozowskiej to szał ciapania, maziania, malowania i maskowania. Mediowy blejtram miał zawierać motyw serca. Ja jednak się uparłam na wciśnięciu weń serca do potęgi :) Moje dwie miłości - Córa i taniec. A że i moje Pacholę pokochało te sztukę miłością czystą, to jest tu zawarte serce do potęgi n-tej :) 
   Po zajęciach u Cynki wiem już, że sklep plastyczny, który mam pod nosem, będzie teraz częsciej przeze mnie odwiedzany :) Teraz, gdy już wiem, co do czego służy i z czym sie je, na pewno pozwolę części tego rodzaju mediów zamieszkać w mojej komodzie. 

  
Najpierw jedna warstwa i suszenie.


 Kolejna warstwa... i suszenie ;) 


 I kolejna warstwa...



I tak przez 3,5 godziny  przyjemnego malowania, ciapania, brudzenia paluchami, słowem dziecięcej wręcz frajdy tworzenia...


By stworzyć  mediowy blejtram z serduchem moim największym :) 




niedziela, 9 lutego 2014

Zimowa Magnolia

Na wyzwanie w Magnoliowych Polkach zmajstrowałam tę oto kartkę. Kolory fioletowe całkiem przypadkowe ;)
Magnolia kolorowana kredkami akwarelowymi, ale coraz bardziej mnie kusi spróbować promarkerów...
 Sporo tu srebrnej konturówki w płynie, srebrnych perełek na piku, brokatu. U mnie jeszcze za oknem sporo śniegu, więc kartka jak najbardziej na czas :)






A jutro opowiem i pokażę, co fajnego zmajstrowałam na Craft Wawie. Podpowiem tylko, że bardzo fajnie mi sie chlapało i ciapało :) A tak się broniłam przed mediami :)

piątek, 7 lutego 2014

I ślubuję Ci...

Witajcie.
 Dziś w ramach inspiracji dla Scrap shop przedstawiam Wam dwie kartki ślubne. Nieługo Święto Zakochanych, a przeciez najpiękniejszym zwieńczeniem miłości jest właśnie przysięga małżeńska.

Obie kartki wykonane na papierach  Winter is Coming UHK, stemple odbite dwoma  tuszami Memento (stemple z  Crafty Moly i Stempell&Kartoon).
Kwiaty wykonane z papieru czerpanego Namaste. Wsztystkie wykrojniki, jakich użyłam do wykonania obu kartek dostępne sa w sklepie Scrap Shop.







Przy okazji bardzo dziękuję za liczne odwiedziny i miłe słowa pod poprzednim postem. 
 Ściskam!

czwartek, 6 lutego 2014

Mój kawałek podłogi

    Witajcie..
    Wiem, ze chwalenie sie nie jest dobrą rzeczą, ale aż mnie nosi, by pokazać światu moją najnowszy powód do dumy i radość ogromną :)  Otóż doczekałam się własnej pracowni, bo to juz nie kąt, w którym każdy  drobiazg jest z innej parafii :)
   Dzięki wielkiemu udziałowi mojego Męża (który pewnie to czyta :) - buziaki ! ) pokój, który kiedyś miał być sypialnią, potem stał się schowkiem na wszystko, ostatecznie przekształcił się w moje ulubione obecnie pomieszczenie - własny scraproom.

    Pozwólcie, że Was oprowadzę :) Uwaga będzie sporo zdjęć!

Moja ściana. Tu pod ręką mam wszystko, co mi potrzebne. Brakuje jeszcze trzech półek na ozdóbki na ścianie, ale to może za miesiąc.


Trochę zbliżeń na mój sposób segregacji wszelkiej maści materiałów:


Segregatory z dokumentacją firmy, adresownik, kosz z tasiemkami i wstążkami, posegregowanymi kolorystycznie w osobnych woreczkach strunowych.


Pudełko z gotowymi kartkami i innymi gotowcami do sprzedaży. 
Kosz z wykrojnikami. Wcześniej trzymałam je na tych samych matach, ale w segregatorze. Jednak sposób Sasilli , jaki podała na facebooku, jest wygodniejszy i szybszy. Maty mam te same (mata magnetyczna podklejona od tyłu brystolem dla usztywnienia, na niej wykrojniki, całość przykryta folią z okładki od bindowania, przyklejoną z jednej strony - jak w ofertówce. Zabezpiecza to wykrojniki przed kurzem)


Półka bizuteryjna. Od lewej: komódka z kolorystycznie posegregowanymi kamieniami, w drugiej koraliki drobne, w trzeciej metalowe półprodukty. W pudełkach taśmy sutaszu nawinięte na formy z pianki (pokazywałam to już w TYM poście )


Lewa strona blatu i komoda pod nią:


W pierwszej szufladzie rzeczy biurowe, narzedzia, linijki, kleje, media i kredki akwarelowe.
Zdjęcie drugiej szuflady okazało się rozmyte, a nie chce mi się już pstrykać kolejnego :) Musicie mi uwierzyć na słowo, że są w niej różniaste dodatki (klamerki, aniołki, zapasowe taśmy klejące i sporo innych zapasów: wkłady do notesów, kółka do albumów, notesy małe, koperty bąbelkowe, woreczki strunowe)


Dolna szuflada to teczka na inne dokumenty, foliówki 12", kilka drobiazgów "na wszelki wypadek" :) 


Na blacie wszystkie papiery scrapowe, jakie nagromadziłam do tej pory. Sporo tego, bo sam kosz waży naprawdę dużo. Za każdym razem, jak go przenosiłam, to się sama dziwiłam, że papiery mogą tyle ważyć. 
W koszu posegregowałam je w ofertówkach kolekcjami, nastęnie te ułożyłam firmami. 1/3 z tej kolekcji to moje ukochane UHKi  :) Może nawet ciut więcej?
W małym koszyku papiery 15/15cm i paski


Blat roboczy. Lampa (prezent od męża), sporo miejsca do dłubania ( o ile nie zawali się jej wszystkim, co w danej chwili potrzebne ;) ) 


Kosz z nożyczkami, komódka z masą przegródek, w których mieszkają półperełki, kryształki, ćwieki, zawieszki i inne ozdóbki drobne do kartek.
Na komódce zawieszka od Qrczaka :)  Czekam na półki, by stanęła na jednaj z nich lub zawisła pod nią.


Regał po prawej (zdjęcia wyszły ciut ciemne, ale zaraz obok jest balkon, stąd ten kontrast)


Na najwyższej półce w segregatorze stemple gumowe i silikonowe ( na razie w koszulkach poprzeszywanych na 4, ale dziś jadę zalaminować karty z odbitkami i na nich poprzyklejam odpowiednie stempelki, wtedy całość w koszulkę. Mam nadzieję, że to zapobiegnie wypadaniu pieczątek, co zdarza się przy obecnym systemie).
W dużym pudełku stemple drewniane, na nim pudełko z tuszami.
Obok pudełko (do oklejenia) z Magnolkami. Zaczynałam od jednej rok temu, obecnie mam ich 12, czyli statystycznie jedna na miesiąc ;) 
W koszyku szarym są tekturki i drewienka


Półka z kwiatami, które uwielbiam. W każdym słoiczku inny kolor, w szklanym pojemniku białe. Jeszcze kremowe mieszakją w pudełku plastikowym, ale muszę upolowac dla nich taki sam pojemnik szklany, bo tych mam zawsze najwięcej.
W kolejnych pudełeczkach są kwiaty piankowe - mało z nich korzystam, ale są :)  i pręciki, kuleczki, owoce na piku.
W segregatorach są papiery wizytówkowe i bazy , koperty i foliówki


Regał najmniej reprezentatywny chyba :)  W segregatorach ścinki do pocięcia na wycinanki. Jakoś nigdy nie ma czasu na przysiądnięcie do BS i pociachanie tych zapasów. W pudełku za to w kopertach posegregowane wycinanki.


Na regałach pod blatem są:
 w koszu dziurkacze i foldery (swobodne do nich sięgam z krzesła), dalej walizeczki z dziurkaczami liter i cyfr;
 niżej pudło plastikowe na czesankę, w walizce nici i dodatki krawieckie, w kartonie skóry, w kartonie po papierach scrapowych okładki do bindowania, pudełka plastikowe po różnych przydaśkach, kóre wykorzystuję czasami w exploding boxach do motyli.

Blat męża (zamierza również zabrać się za dłubanie wieczorami, na razie jednak gromadzi sprzęt, dzięki czemu  obecnie mogę korzystać z tego miejsca).
Maszyna do szycia, Drukarko-skaner. Brakuje laptopa, który jest w serwisie.


Kąt fotograficzny - również prezent od męża. Namiot bezcieniowy, lampy na statywach, statyw do aparatu.


Ściana, przy której kiedyś ma stanąć sofa. Na razie wystarczy fotel ze stolikiem, na którym dłubie sobie przy mnie moja 4-letnia córcia. Po lewej kotara - przejście do garderoby, która jest za tą scianą.



Duma moja i mojego Męża, który sam to zaprojektował i wykonał. Ozdobnik z wyciętym trybalem, podbity od spodu satyną (kiedyś miała to być pleksa podświetlona od spodu tak, by całość tworzyła coś na wzór lampy). Na razie myslimy o obwiedzeniu tego ozdobnika od spodu wzdłuż wszystkich boków listwą ledową. I tez bedzie pięknie :) 

Brakuje jeszcze kilku dodatków (płyty pod blatami maja byc białe, brak żyrandola, karnisza nad oknami i rolet, ale to juz tylko szczegóły :)
A teraz zmykam dłubać, bo w takim miejscu az chce się tworzyć  :)