sobota, 22 października 2011

Candy w Piecykowie

Zimą filcowana kolorowa biżuteria jest wręcz wskazana, niestety ostatnio nie dysponuję na tyle wolnym czasem, by wydłubać coś dla siebie.  Tym bardziej liczę na odrobine szczęścia, bo złakomiłam się na smakowite cukierki w Piecykowie

niedziela, 16 października 2011

Szmaragdowe ważki


Dzisiejszej nocy powstały ważki z chryzokoli otoczonych sutaszem w odcieniach zieleni, granatu i błękitnej szarości. Do tego opalizujące zielone oraz szare koraliki Euroclass. Długość 7 cm razem z biglami (5cm bez bigla), szerokość 3,5 cm.



Chorobowo

Przyszła jesień, więc po kolei wszyscy robią się pociągający. Choróbsko dopadło mnie, potem z przedszkola wróciła zakatarzona córcia, teraz mąż nosem pociąga. Ostatecznie żeńska część rodzinki truje się antybiotykami, ale inaczej sie już nie da (sprawdziłam wszystko, co możliwe), więc siedzimy w domku. Byłoby pięknie, bo przecież tyyyle czasu powinnam teraz mieć na dłubanie. Jednakże córka ma inną wizję spędzania współnego czasu -  na nieszczęście dla robótek - bardzo obsorbującą  ;)
Udaje mi się jednak wygospodarować chwilę późnym wieczorem ( raczej juz nocą) na choćby króciutkie podłubanie, bo najzwyczajniej w świecie, brakuje mi tego.
Takim też mozolnym trybem powstaje drugi kolczyk do szmaragdowozielonej ważki sutaszowej i wisior do szaro-różowych kolczyków. Mam zamiar też jutro zszyć sweterek dla córy, bo czekał bardzo długo na wykończenie.

sobota, 8 października 2011

Pokręcony sutasz

Złośliwość rzeczy martwych potrafi napsuć nerwów zyjącym. Nowo zakupiony sznurek sutasz okazał się produktem średniej jakości. Przy haftowaniu kręcił się, rozjeżdżał, ale ostatecznie jakoś udało mi sie go opanować. Nie do końca tak, jakbym chciała, ale na potrzeby własne może być.
Rodonit w otoczeniu szarości i różu z dodatkiem koralików Euroclass i metalowych kuleczek.


wtorek, 4 października 2011

Z braku miejsca

Mąż juz nawet nie komentuje, gdy widzi, że staram się przed nim ukryć kolejne zakupy zapasów do dłubania . Widocznie, nie dość umiejętnie potrafię je ukryć ;)
Niestety, mój gabinet ma ograniczone rozmiary i nie chce się powiększyć, a wciąż znosze do domu nowe sznurki, koraliki, włóczki, lakiery, to trzeba było zrobić przemeblowanie. Bóg i Partia sprzyjały i udało się wszystko pomieśćic w miare cywilizowany sposób, domykając wszystkie szafki. Jednakże zabrakło miejsca na gotowe twory, szczególnie sutaszowe i filcowane.
Dzięki temu powstały dwie szkatułki dekupażowe, które miały zdobic moja półkę i mieścić te moje wypociny. I wszystko było by pięknie, gdyby nie to, że jedna ze szkatułek tydzień później zmieniła właściciela, który dodatkowo domaga się kolejnej, w tej samej stylizacji. Nie ukrywam, fakt ten mnie wcale nie smuci :)

Skrzyneczka i szkatułka z różami, cienioana, popękana Crackiem sotille z delikatnie wtartą bejcą postarzającą. Bazowy kolor to cieniowane stare złoto.







Proszę nie zwracać uwagi na paluchy na blacie. Córcia pomagała mi ustawiać przedmioty do zdjęć :)

Koralowo- sutaszowo

Sutaszu ciąg dalszy :)
Sznureczki maja to do siebie, że wciągają. A jesienne wieoczory tym bardziej robótkom sprzyjają ;)

Sutaszowe kolczyki z barwionym koralowcem, koraliki jablonexu. Bigle koloru miedzianego. Zdjęcie niestety tylko z telefonu.

Wieksze kolczyki na srebrnych biglach z fasetowanymi onyksami i koralikami róznej maści.