sobota, 16 października 2010

Test maszyny

Szyjąc pieluszki na maszynie pożyczonej od sąsiadki, stwierdziłam, że taki sprzet bardzo by sie w domu przydał. na szczęście mąż był tego samego zdania. Powiem więcej, sam postanowił mi takowy sprzęt sprawić. Miałam sobie tylko wybrać model.
Tym sposobem na drugą rocznicę ślubu otrzymałam jakże romantyczny prezent :)
Niestety, mając mozliwośc działać jedynie wtedy, gdy mój Aniołek śpi, czas mam ograniczony. Tym bardziej, że mąz kupując maszyne nie przewidział, że monotonny stukot nie pomoze mu w zaśnięciu ;)

Na pierwszy ogień poszła kiecka z lumpka. Jakaś taka łysa do nas przywędrowała, więc postanowiłam jej nadac troszke dziecięcego tonu.

Przód:


Tył:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz