piątek, 8 października 2010

Witam :)

  No proszę. Wychodzi na to, że odkryłam w sobie skłonności ekshibicjonistyczne.
Bo jak inaczej wytłumaczyć uzewnętrznianie swoich emocji w eterze? I to w czasie, gdy juz dawno powinnam spać, mając mozliwość w końcu sie wyspać?

   Jestem młodą mamą, mamą pracującą. I mamą cudownej rocznej córci. Dlatego tez jedyną możliwą porą na sprawianie sobie wielkiej frajdy, czyli na tworzenie kolejnych "krzywulców" to właśnie ciemna noc.

   Zaczęło się od pożyczki maszyny do szycia od sąsiadki. I tak powstały pierwsze pielutki wielorazowe i otulacze polarowe.Okazało się to łatwiejsze niz sądziłam. I spodobało mi się do tego stopnia, że dostałam od męża na urodziny swoją własną maszynę. Dzięki temu tez zaczęło powoli powstawac nasze pierwsze własne nosidło Mei Tai. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się je skończyć.
   Potem w ruch poszło szydełko. Początki były kosmiczne, bo przeciez po co zbyt intensywnie wnikac w konkretny wzór i sugestie, skoro można zrobić po swojemu? Stąd też nazwa moich tworów: "krzywulce".
Co prawda, kolejne twory już krzywe nie są. Mimo, że nadal wzory odnalezione w różnych źródłach sa modyfikowane według własnego widzi-mi-się. Spod kolejnych szydełek powstawały kapelutki, czapki, kamizelki i tuniki dla mojego Anioła. Od dwóch dni tworzę wreszcie cos dla siebie.

   Mam jeszcze w głowie kilka pomysłów na nowe twory z innych dziedzin, ale niestety, nawet najdłuższe noce są zbyt krótkie na dostatecznie długie działanie, więc wszystko sie toczy w leniwym, sennym tempie.

   Nigdy nie sądziłam, że macierzyństwo da mi tyle sił, wytrwałości i weny do tworzenia. Teraz wiem, że bycie mamą dodaje skrzydeł. I czy  skoro jestem mamą Anioła, to sama też jestem aniołem? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz