poniedziałek, 16 września 2013

Szyte tęczą...

Dzisiejszy post będzie inny niz dotychczasowe. Zawsze skupiam się na prezentacji kolenych rzeczy, jakie powstały w mojej pracowni. Tym razem jednak pokażę kawałeczek mojego warsztatu pracy. Całośc będzie gotowa dopiero za półtora miesiąca, ale w weekend juz doszlifowałam ostateczny projekt, materiały są juz zamówione, szczegóły ustalone i .. tylko czekać, aż wszystkie płyty zmontują się w jedną, wymarzoną całość :)
Od dwóch lat jestem szczęśliwą posiadaczką własnego pokoju, w któym mogę sobie robić taki bałagan twórczy, jaki mi się podoba :) Początkowo starczały mi podstawowe meble, takie jak biurko, stół i regał. Jednak ostatnio doszliśmyz  mężem do wniosku, że skoro zasoby pracowni sie rozrastają, to czas urządzić im odpowiednie lokum :) Tym sposobem juz niedługo będe mogła spędzić kilka dni na układaiu i segregowaniu każdego przydaśka :) Co prawda posegregowane już są od dawna, bo inaczej bym się totalnie zgubiła, ale wiadomo - każda rękodzielniczka zapewne marzy o włąsnej pracowni pod wymiar i na konkretne potrzeby. Ja o takowej marzę od dawna, a więc jak juz ustaliłam wszelkie szczegóły, wymierzyłam każdy kartonik, zatwierdziłam ostateczny projekt, to aż musiałam się tą radością podzielić! :) 

Ponieważ jednak do sfinalizowania pracowni w pełnym jej wymiarze jeszcze trochę czasu, to na razie mogę się podzielić swoim sposobem na przechowywanie elementów do tworzenia biżuterii. Dumałam ostatnio jak tu trzymac tasmy sutaszowe, by nie traciły kształtu, ale jednocześnie by nie zajmowały 3 regałów. Owinięte na szpule fabryczne nie gniotły się, jednak metraż, jakiego potrzebowały przerastał moje dotychczasowe możliwości. Poza tym, gdy zostawały resztki, owijanie ich na szerokie szpule było męczące. Szpulki z rolek z papieru toaletowego, tudzież ręcznika papierowego nie przekonywały mnie estetycznie. I róniez zajmowałyby sporo miejsca. Nawinięte na kartoniki gniotły się. W woreczkach były kieeedyś, gdy zaczynałam swoją przygodę z sutaszem i dostawałam furii przy szukaniu odpowiedniego koloru, ponieważ śliskie woreczki przesuwały się wzajemnie pod siebie.
W ten weekend wydumałam wycięte kształtu szpulek z pianki plastycznej. I ta opcja pasuje mi najbardziej. Sznurki nie gniota się, ponieważ pianka ma miękkie krawędzie, całośc nie zajmuje wiele miejsca, bo tylko 4 pudełka. Do tego same szpuleczki są... teczowe :)  Każdy nawój ma przypiętą karteczke z numeracja koloru i miejscem kupna, by ułatwić sobie dopełnienie materiałów, gdy zapasy się uszczuplą.

Tym samym po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że uwielbiam wszelkie plastikowe pojemniki :)  A komódki z Jyska wprost uwielbiam! Chwilowo posiadam takowych 3 sztuki, ale w tym tygodniu jadę po kolejną. W jednej trzymam minerały ułożone kolorystycznie. Każdy woreczek podpisany, tak na wszelki wypadek, gdybym zapomniała nazwy kamienia. Druga komódka wypchana jest koralikami drobnymi, również kolorystycznie. I rónież każdy woreczek/pudełko podpisane nazwą producenta i rodzanem, kolorem. Ostatni mebelek mieści półprodukty metalowe i srebro. W przypadku komódek musze jeszcze podpisac szufladki z wierzchu, by z daleka juz wiedzieć, po którą sięgnąć. 

Nie ukrywam, że jestem zadowolona z ostatecznego wyglądu bizuteryjnego regału :) Taka tęcza potrafi nastroic optymistycznie, nawet w taki ponury dzień, jak dzisiejszy, wczesnojesienny. A jak zachęca do szycia :) 





Niebawem mój blog świętować będzie trzecie urodziny. Z tej okazji szykuję niespodziankę dla wszystkich Tuzaglądaczy :) Przecież nie byłoby sensu prowadzić bloga, gdyby nie Wy  :) 
Ponieważ to trzecie urodziny, niespodzianki również będą trzy. Dodatkowo jeszcze jedna dla Osóbki, która zagląda tu najczęściej :) 
Wyżej pokazane taśmy sutaszowe stworzyły już jeden prezencik. Ale o tym za jakiś czas ;) 



7 komentarzy:

  1. bardzo kolorowe i pomysłowe! :) przyznam że moje przydasie krótko żyją w takim porządeczku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze coś robić z pasją,a ty robisz, więc jest efekt...rozrost kolorowej pracowni, miejsca gdzie spędzasz mnóstwo czasu.Miłe, że się pochwaliłaś, najważniejsze top cieszyć się razem z Tobą.Już sobie wyobrażam jak musi być fajnie u Ciebie.Może kiedyś uchylisz większego rąbka Twojej pracowni:)).Już dziś życzę wszystkiego naj na kolejne lata blogowania:))))I cieszę się z Tobą:).Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj taki warsztat naprawdę zachęca do pracy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pieknie wygląda ,bardzo fajnie bo kolorowo :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładnie to wygląda i z daleka emanuje wprost twórczą energią:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję nowej pracowni :) ja moje przydasie trzymam w kartonikach i ustawiam gdzie tylko mam miejsce w pokoju 2/3 metry.Na szczęście odnajduję się w tym "artystycznym nieładzie" i zawsze znajduję potrzebne rzeczy :) Marzy mi się kiedyś oddzielny pokolik tylko dla mnie, z ksiązkami i potrzebnymi materiałami do pracy, taki mały azyl. Podziwiam Twoje prace. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie mogę się doczekać, by zobaczyć pracownię w nowej odsłonie:-) Na pewno będzie to azyl twórczy jak się patrzy:-)

    OdpowiedzUsuń