Święto Zakochanych dobiega juz powoli końca. Jeszcze ostatnie kolacje przy świecach, romantyczne wieczory...
A u mnie na przekór. Bez szału serduszek i wymuszonych okolicznością randek. Ot, kolejny zwykły, szary dzień. I ulubiona przekąska przywieziona przez męża do pracy, gdy odbierał naszą córcię z moich zajęć.
To właśnie ten szczegół w zwykłym toku codzienności, płynący z serca, a nie z kalendarza, oznacza dla mnie prawdziwą miłość.
Dlatego też dzisiejsza kartka jest nieco inna. Prosta, bez przepychu ozdób. I tylko kilka drobnych czerwonych akcentów wyłamujących się z szarości. Tak jak drobne gesty kochających nas osób, które najbardziej są nam potrzebne właśnie w zwyczajnym dniu.
Kartka od początku wymyślona i wykonana dla Mojego Męża. pozszywana - raz ściegiem prostym, raz pogmatwanym zygzakiem, z przyszytymi równo łatkami - codziennymi rutynowymi zadaniami. A pomiędzy nimi przekrzywiony ciepły element. Ta nasza pokrzywiona, wyłamująca się z wszelkich konwenansów zwariowana miłość.
P.S. Kartka wykonana z materiałów ze sklepu Scrap Shop
Delikatna, bez przesadnych dodatków.
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
Dla mnie jest piękna i...bardzo życiowa...świetny pomysł...jest bardzo wymowny..gratuluję!!!!
OdpowiedzUsuńPiękna karteczka, i piękne przesłanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna karteczka. Bardzo mi się podoba to przełamanie szarości czerwienią. :)
OdpowiedzUsuńBardzo wytworna;)
OdpowiedzUsuńKochana...kartka fantastyczna ale komentarz z Twoich słów...mnie oczarował:)
OdpowiedzUsuńjak sie cieszę, ze mogłam Cię ponownie spotkać...buziaki
Przepiękna! Fantastyczny pomysł i bardzo miło się czytało jak pięknie mówisz o waszej miłości. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna kartka i prawdziwa miłość:)
OdpowiedzUsuń