środa, 27 marca 2013

Szarość dnia

Ostatni miesiąc zleciał mi błyskawicznie. Za szybko wręcz. Czekam z utęsknieniem na Święta w rodzinnym gronie, bo tegoroczna Wielkanoc będzie dla mnie odpoczynkiem. Wyruszamy na kilka dni do mojej rodzinki, gdzie zamierzam  objadać się nie licząc kalorii, leżeć do góry brzuszkiem i kompletnie NIC nie robić :)
To wszystko dlatego, że posypało mi sie ostatnio sporo zamówień. Cieszy mnie to ogromnie, ponieważ jest to dla mnie równoznaczne z faktem, że to, co robię, ma sens :) Dlatego staram się nie zawieść powierzonego mi zaufania i dziubię, dziubię, dziubię.
Po fali wielkanocnej przyszedł czas na sutasz, w tym kilka zachcianek pewnej przesympatycznej Pani.
Jako pierwszy z tego zamówienia powstał klasyczny wisior w szarościach. Wbrew pozorom, nie jest nijaki. Pięknie sie błyszczy, dzięki sznurkom z wyjątkowym połyskiem - pierwszy raz na takich pracowałam. Nie są zbyt wdzięczne, ponieważ widać na nich każdą niteczkę żle pociągniętą, ale przy większej dozie precyzji i ogromnej cierpliwości udało mi się go poskromić :)
Wisior wygląda dokładnie tak, jak moje ostatnie dni - choć jest szary, więc niby zwykły, ma w sobie blask sznurów, zawiłości kształtów, gradację koloru oraz magię kamieni i minerałów.
Nawet szare dni mają w sobie to coś :)

Wisior 6cm/5cm
Muszla, hematyt, perła szara, koraliki.
Krawatka srebro próby 950
Całość podbita skórą w kolorze jasnej szarości.



5 komentarzy: